Kawa, lokum i stłuczki

Uf jak gorąco!:D

We wtorek odbyło się śniadanie dla uczestników Erasmusa: trochę nas jest^^ Okazało się, że na moim wydziale jestem wielkim eksperymentem - pierwsza erazmusowiczka i...jedyna! :O

Na szczęście moja koordynatorka to mega szalona babeczka-nauczycielka niemieckiego, która przyjechała po mnie mnie wczoraj samochodem, zabrała do naszego kampusu i poznała ze wszystkimi pracownikami sekretariatów, dziekanatów i innych...:D była masa śmiechu w trzech językach :p

Zdjęcia z uczelni na dniach - piękne widoki gwarantowane - szczena mi opadła;)

A tu parę fotek ze spotkania:

 A na stole pojawiły się
1.masło 2. oliwa z oliwek 3.dżem

Peyniri(sery): 4.Tulum  maślany, z mleka owczego, 5. Beyaz (biały, słony) , 6. Kaşar(ser żółty) oraz powyżej Çeçil w postaci nitek, 9. Kaymak(półpłynny ser z mleka owczego),

Oraz pikantne pasty: 7. Çemen : paprykowa i pomidorowa 8.


Oczywiście nie mogło zabraknąć kawy po turecku: pyszna, aromatyczna, mocna i słodka, podana w tradycyjnej zastawie - już to pokochałam! <3


Pod dekielkiem krył się słodki "lokum":)

Na wydziale poznałam Batu i jego znajomych. Wybraliśmy się na Künefe Peyniri - czyli ser zapiekany w słodkiej kruszonce, polany słodkim syropem i posypany kawałkami pistacji. Pycha! Przy okazji dowiedziałam się, że to mężczyzna ZAWSZE płaci za kobiety w restauracji i nie ma dyskusji. Nie powiem-całkiem przyjemny zwyczaj:p



Pan w zielonej koszulce wymiata! :D no i pracuje na moim wydziale, więc nudy na pewno nie będzie:)



Coś o ruchu kołowym...

Przeżyłam tu 3 dni i widziałam już 2 stłuczki na ulicy! Kierowcy jeżdżą jak wariaci, mijają się bez kierunkowskazu, robią wszystko na co mają ochotę, a światła to tylko sugestia;) Przy tym robią to przy sporej prędkości -generalnie ruch jest dynamiczny i o dziwo - bardzo płynny, no chyba, że przytrafi się stłuczka... :p No i ciągle trąbią - jak chcą wyprzedzić, jak chcą się przecisnąć między samochodami, a busy trąbią jak widzą kogoś stojącego na chodniku - oznacza to mniej więcej propozycję podwózki i mogą się zatrzymywać gdzie chcą. Na szczęście jest od nich gęsto, ale o samych autobusach to muszę stworzyć osobnego posta;D



Ja zwiedzam Mersin na motorze:) Mam swojego prywatnego przewodnika. Serkan to chłopak mojej współlokatorki, który obecnie ma duuużo wolnego czas, więc oprowadza mnie po mieście, gotuje obiad, załatwia ładowarkę do telefonu, pokazuje, gdzie mogę kupić tanie ciuchy i targuje za mnie ceny!:D 
A wieczorami jest naszym bodyguardem^^


PS: Przez te smakołyki już czuję jak rośnie mi bebzol, więc lecę kupić karnet na siłkę:D Klub jest parę metrów stąd, więc jest to jakaś motywacja...

Pozdrowienia dla Olczi i Tirowiniusza :*
Soldat<3

Komentarze

Popularne posty