Ateny na adrenalince
O tym jak dotarliśmy do Aten autostopem możecie poczytać tu: http://nyczka-podrozniczka.blogspot.de/2013/07/autostopem-tu-i-tam-grecja.html
i tak jak obiecałam-opisuję dziwne wydarzenia, jakie zaszły w Atenach...
Wylądowaliśmy na obrzeżach Aten około godz. 12. Przywitało nas palące słońce, brak toalety w pobliżu po kilku jazdy, same warsztaty samochodowe w promieniu 3 km...i nie było nikogo, kto zna angielski.
Jak wspomniałam w poprzednim poście - nie mieliśmy mapy miasta, bo założyliśmy, że weźmiemy ją z punktu informacji turystycznej... z pomocą przyszedł nam Akropol, który lśnił w słońcu ponad miastem^^:)
Rafina
Zwiedzanie Aten odłożyliśmy na inną okazję, bo chcieliśmy to zrobić z resztą ekipy: Starą i Krzyckim. Pojechaliśmy do Rafiny - malowniczego miasteczka (płd-wsch. od Aten), żeby poszukać jakieś super miejscówki na namiot. Rozbiliśmy się nad samym klifem, pośród jakiś bliżej niezidentyfikowanych "ostrokrzewów".
Życie płynęło nam słodko i leniwie. Zwiedzaliśmy okoliczne tereny, opalaliśmy się pod gorącym greckim słońcem, popijaliśmy greckie specjały i czekaliśmy na towarzyszy. Dotarli wieczorem, a mnie zmógł udar słoneczny - niewiele myśląc, wzięłam przeciwgorączkowe leki i poszłam spać, bo pożytku już nie było ze mnie żadnego:p (Teraz mam nauczkę, ze słońcem nie ma zabawy)
Niespodzianka
Rano wstaliśmy rześcy i gotowi na plażowe szaleństwo! Uśmiechy nie schodziły nam z mordek, a jak panuje taka euforia, to na pewno ktoś-coś zmajstruje:p Jako, że jestem mistrzynią "nieprzykładania uwagi" do wszystkiego co ogranicza moje ruchy, tzn. plecaki, torebki, saszetka na biodra, czy wszelkie inne wiszące "coś" bez przygody się nie obyło.
Zagadka
Wychodząc z publicznej toalety, niosłam w jednej ręce wodę i ciastka, a w drugiej moją saszetkę z dokumentami, paszportem, telefonem, aparatem i pieniędzmi.
Zgadnijcie, co zabrałam ze sobą po umyciu rąk? -.-
Niestety, gdy tam wróciliśmy, zguba zniknęła. Zapadła się pod ziemię. Ni ma.
Policja
Oczywiście, zaraz pomyślałam o konsekwencjach, więc udałam się na posterunek Policji zgłosić kradzież. Przede wszystkim było to ważne ze względu na dokumenty. Był to już drugi komplet, jaki mi skradziono (pierwszy na Litwie). Pan Policjant, choć bardzo chciał pomóc(wysłał policjantki, żeby przejrzały okolicę i okoliczne śmietniki), wysłał mnie na inny posterunek, gdyż (historia stara jak świat!!!) do przestępstwa doszło po drugiej stronie ulicy i to już nie ich region. -.-
Policja II
Na drugim posterunku, (który ledwo znaleźliśmy, bo nie był w żaden sposób oznaczony) panowie mnie przesłuchali i sporządzili raport po grecku;) Poczęstowali nas greckimi smakołykami i zaproponowali, że mogę zostać w Grecji, że "z chęcią mnie przygarną". :P
Doba bez tożsamości
To było wspaniałe uczucie!
-o nic się nie martwić
-pilnować dokumentów
-nie zerkać na telefon
-nie robić 1000 zdjęć-choć tych mi żal najbardziej, super były:(
=> tylko taplać się w przejrzystej wodzie, pić wino i oglądać, jakiegoś rybaka zabijającego ośmiornicę na głazie zanurzonym w morzu.
Otrzymałam przydomek- Lasia Papadopoulos :p
Po kilku godzinach szaleństwa, Stara rozcięła sobie w wodzie nogę. Dość okrutne zderzenie z rzeczywistością i choć ledwo chodziła, to do końca podróży dzielnie się trzymała.
Ambasada
A co z dokumentami? Pojechaliśmy z Jasiem "zwiedzać Ateny". Czyli kilka godzin w ambasadzie, a potem pochłonęła nas atmosfera miasta. Zdecydowanie jedno z moich ulubionych.:)
O tym, co zrobić, gdy stracisz za granicą dokumenty możesz poczytać tutaj:
http://nyczka-podrozniczka.blogspot.com/2014/04/poradnik-laika-zgubione-dokumenty.html
:)
i tak jak obiecałam-opisuję dziwne wydarzenia, jakie zaszły w Atenach...
Wylądowaliśmy na obrzeżach Aten około godz. 12. Przywitało nas palące słońce, brak toalety w pobliżu po kilku jazdy, same warsztaty samochodowe w promieniu 3 km...i nie było nikogo, kto zna angielski.
Jak wspomniałam w poprzednim poście - nie mieliśmy mapy miasta, bo założyliśmy, że weźmiemy ją z punktu informacji turystycznej... z pomocą przyszedł nam Akropol, który lśnił w słońcu ponad miastem^^:)
Rafina
Zwiedzanie Aten odłożyliśmy na inną okazję, bo chcieliśmy to zrobić z resztą ekipy: Starą i Krzyckim. Pojechaliśmy do Rafiny - malowniczego miasteczka (płd-wsch. od Aten), żeby poszukać jakieś super miejscówki na namiot. Rozbiliśmy się nad samym klifem, pośród jakiś bliżej niezidentyfikowanych "ostrokrzewów".
Życie płynęło nam słodko i leniwie. Zwiedzaliśmy okoliczne tereny, opalaliśmy się pod gorącym greckim słońcem, popijaliśmy greckie specjały i czekaliśmy na towarzyszy. Dotarli wieczorem, a mnie zmógł udar słoneczny - niewiele myśląc, wzięłam przeciwgorączkowe leki i poszłam spać, bo pożytku już nie było ze mnie żadnego:p (Teraz mam nauczkę, ze słońcem nie ma zabawy)
Niespodzianka
Rano wstaliśmy rześcy i gotowi na plażowe szaleństwo! Uśmiechy nie schodziły nam z mordek, a jak panuje taka euforia, to na pewno ktoś-coś zmajstruje:p Jako, że jestem mistrzynią "nieprzykładania uwagi" do wszystkiego co ogranicza moje ruchy, tzn. plecaki, torebki, saszetka na biodra, czy wszelkie inne wiszące "coś" bez przygody się nie obyło.
Zagadka
Wychodząc z publicznej toalety, niosłam w jednej ręce wodę i ciastka, a w drugiej moją saszetkę z dokumentami, paszportem, telefonem, aparatem i pieniędzmi.
Zgadnijcie, co zabrałam ze sobą po umyciu rąk? -.-
Niestety, gdy tam wróciliśmy, zguba zniknęła. Zapadła się pod ziemię. Ni ma.
Policja
Oczywiście, zaraz pomyślałam o konsekwencjach, więc udałam się na posterunek Policji zgłosić kradzież. Przede wszystkim było to ważne ze względu na dokumenty. Był to już drugi komplet, jaki mi skradziono (pierwszy na Litwie). Pan Policjant, choć bardzo chciał pomóc(wysłał policjantki, żeby przejrzały okolicę i okoliczne śmietniki), wysłał mnie na inny posterunek, gdyż (historia stara jak świat!!!) do przestępstwa doszło po drugiej stronie ulicy i to już nie ich region. -.-
Policja II
Na drugim posterunku, (który ledwo znaleźliśmy, bo nie był w żaden sposób oznaczony) panowie mnie przesłuchali i sporządzili raport po grecku;) Poczęstowali nas greckimi smakołykami i zaproponowali, że mogę zostać w Grecji, że "z chęcią mnie przygarną". :P
Doba bez tożsamości
To było wspaniałe uczucie!
-o nic się nie martwić
-pilnować dokumentów
-nie zerkać na telefon
-nie robić 1000 zdjęć-choć tych mi żal najbardziej, super były:(
=> tylko taplać się w przejrzystej wodzie, pić wino i oglądać, jakiegoś rybaka zabijającego ośmiornicę na głazie zanurzonym w morzu.
Otrzymałam przydomek- Lasia Papadopoulos :p
Bez nazwiska, bez przeszłości, z niepewną przyszłością! RAJ!:D
Po kilku godzinach szaleństwa, Stara rozcięła sobie w wodzie nogę. Dość okrutne zderzenie z rzeczywistością i choć ledwo chodziła, to do końca podróży dzielnie się trzymała.
Ambasada
A co z dokumentami? Pojechaliśmy z Jasiem "zwiedzać Ateny". Czyli kilka godzin w ambasadzie, a potem pochłonęła nas atmosfera miasta. Zdecydowanie jedno z moich ulubionych.:)
O tym, co zrobić, gdy stracisz za granicą dokumenty możesz poczytać tutaj:
http://nyczka-podrozniczka.blogspot.com/2014/04/poradnik-laika-zgubione-dokumenty.html
:)
Komentarze
Prześlij komentarz