Dubrownik, Chorwacja
Przywitał nas w Dubrowniku...smrodek... i kultowe już stwierdzenie Pani D. :
-"coś tu podśmierduje":)
Jakiś miły Pan Chorwat sprzedający figi przy punkcie widokowym chciał się ze mną ożenić...
Droga była długa i nużąca, więc Kocis chwilkę się zdrzemnęły:)
Trafiłyśmy na dzień targowy - chorwackie smakołyki
poczochrana Koci
Widok od strony morza
Kocis eksplorują uliczki
"Jelownik" urzekł nas swoją nazwą. Cudowna prostota: "Jela" to posiłek, jedzenie :)
Widok z kawiarenki, gdzie zjadłyśmy pyszne lody:)
Pani D. próbowała zagadnąć chorwatkę, ale z marnym skutkiem;p
Port
Zgiełk i tłum. No me gusta.
Chorwacja, wrzesień 2010
Komentarze
Prześlij komentarz